Ostateczne starcie |
Jak szybko ginęli w tym odcinku ci, którzy żyli... Jak łatwo ... Jak pochodnie. Gaśli. Zostali zdmuchnięci jak wątłe płomienie świec przez armię nieporównywalnie liczniejszą, bezwzględnie posłuszną, atakującą wściekle i nieustępliwie. Potężną.
Wrogowie nie czuli strachu, nie mieli własnych ambicji, nie chorowali, nie potrzebowali odpoczynku i pożywienia. Nie mieli wyrzutów sumienia, instynktów, nie tworzyli więzi, nie troszczyli się ani o siebie, ani o innych. Nie żyli, więc nie zależało im na życiu.
Bardzo szybko stało się bezwzględnie jasne, że ludzie nie mają w bezpośrednim starciu z wojskiem Nocnego Króla jakichkolwiek szans. Dwie potężne armie Daenerys, dwa potężne smoki, tygodnie przygotowań i broń ze smoczego szkła - to wszystko pomogło przetrwać ludziom jedynie kilka
godzin.
Jedyną słabością całego świata umarłych pozostawał Nocny Król. Początek i koniec. Nie zniszczył go ogień, otoczony potężną armią, był niedostępny dla jakiegokolwiek śmiertelnika. Któż mógł sobie z tym poradzić? Nikt. Po prostu Nikt.
Zaskakujące jest to, że batalia, na którą przygotowywaliśmy się 8 sezonów, zakończyła się w przeciągu jednego odcinka. Tak, to prawda, odcinek 3 okazał się być najbardziej krwawy w historii serialu. Wszystko wskazuje jednak na to, wojna żywych z umarłymi nie była kluczowa. Kluczowa jak zwykle w naszym ludzkim świecie okaże się po prostu walka o władzę.
Stoczyć ją mogą między sobą kochankowie: John Snow i Daenerys. Miłość równie dobrze może zwyciężyć, w końcu to dwójka najbardziej szlachetnych przywódców w całym serialu. Nawet jeśli tak, to wygląda na to, że prawdziwym zwycięzcą zostanie Cersei. Jej siły są nietknięte - ma dwie armię, statki i prawdziwych obrońców.
Chyba że również w tym przypadku szalę zwycięstwa przechylić może jedynie jakiś Nikt...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz