niedziela, 5 maja 2019

Wataha. Sezon 2


Któż z nas nie chciałby czasami pomieszkać w jakiejś chatce Bieszczadach? W samym środku lasu.  Odciąć się, wyizolować, zerwać kontakt ze światem zewnętrznym. Jeść głównie to, co się zdoła upolować, ogrzewać chatę zebranym drewnem, myć się w rzece.

Główny bohater - Wiktor Rebrow (rewelacyjny Leszek Lichota) mieszka w ten sposób od 4 lat, ale Ci, którzy oglądali poprzedni sezon wiedzą, że nie jest to decyzja do końca dobrowolna. Ukrywa się. Zna Bieszczady doskonale, swobodnie porusza się zarówno po stronie polskiej, jak i ukraińskiej. Ale nawet dla kogoś takiego jak on, byłego funkcjonariusza straży granicznej, przetrwanie w leśnej głuszy bez jakiejkolwiek pomocy byłoby tak długo niemożliwe. Szybko okazuje się, że jest kilka osób, niekiedy wysoko postawionych, którzy chcą go chronić.

Sezon 2 Watahy to kontynuacja historii z sezonu sezonu 1. Pierwszy odcinek to mocne uderzenie, pewnego rodzaju szok. Niewyobrażalna zbrodnia, zbiorowe morderstwo i pytanie: Co mogło popchnąć takiego działania? W co zamieszane były ofiary? Co zawiniły, że dotknął ich taki koniec?

Na miejscu zbrodni  (podobnie jak w poprzednim sezonie) pojawia się szybko pani prokurator Iga Dobosz (Aleksandra Popławska), błyskotliwa, ale jakby zgaszona, mniej pewna swoich osądów i interpretacji dotyczących rzeczywistości. Pokorniejsza, bo kilka lat wcześniej popełniła błąd, za który przyszło jest sporo zapłacić.

Serial jest rewelacyjny. Zaskakuje jakość kreacji  polskich aktorów: sióstr Popławskich, Bartłomieja Topy, Leszka Lichoty, jak również całej plejady aktorów drugoplanowych. Jeśli jesteś bardzo wymagającym widzem, zostaniesz wreszcie usatysfakcjonowany. Rewelacyjne jak zawsze, są również Bieszczady. One grają same siebie, są dzikie, nietknięte. Doskonałe miejsce, gdzie mogą się ukryć ścigani. Doskonałe miejsce przerzutowe dla tych wszystkich, którzy muszą uciekać ze swojego świata. Świata wojny, represji politycznych, nienawiści. Którzy nie mają niczego do stracenia. Polska jawi się tutaj jako przedsionek cywilizowanego świata, pierwszy kraj w którym można żyć spokojnie.

Między słowami można postawić sobie kilka pytań. Czy nie jest tak, że za łatwo przyzwyczailiśmy
się do pokoju i zachodniego stylu życia? Nie widzimy koszmaru wojny, który rozgrywa się tuż za granicami?

Nasuwają się też inne wątpliwości, pojawiające się wtedy, gdy kusząca staje się wizja łatwych pieniędzy, za pozornie niewielkie ustępstwa w uczciwym życiu. Jaka jest cena przejścia na złą stronę mocy? Czy po przekroczeniu pewnej granicy możliwy jest powrót do starego życia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz