środa, 8 maja 2019

Trzy najlepsze filmy SF wszechczasów - stan na maj 2019 :).


Poniżej umieszczam trzy najlepsze filmy SF, jakie do tej pory oglądałam. Takie, które dotykają czegoś ponadczasowego, nie tylko w przenośni, ale również w dosłownie. Dwa z nich obrazują teorie względności Eisteina – względność upływu czasu ma niekiedy bolesne konsekwencje dla powracających z podróży kosmicznej bohaterów. Równie trudne mogą okażą się: ksenofobia, rasizm (wszystko jedno, czy w wymiarze ludzkim, czy ogólnogalaktycznym), oraz konsekwencje trudności w porozumiewaniu się.

1)  Nowy początek (Arrival )– 2016 r, reż. Denis Villeneuve – pewnego dnia w 12 miejscach na ziemi jednocześnie pojawiają się statki przybyszy z kosmosu. W procesie komunikacji z przybyszami kluczową rolę odgrywa profesor lingwistyki Louise Banks (rewelacyjna Amy Adams).

2) Dystrykt 9 – 2009,  reż. Neill Blomkamp - Na ziemi ląduje awaryjnie statek obcych. Przybysze nie mają możliwości ponownego startu w kosmos. Wkrótce stają się oni dla Ziemian dla uciążliwymi uchodźcami, niezdolnymi do integracji ze społecznością ludzką. Są stawiani w roli tych, których na pewno trzeba izolować, by może zlikwidować… Obcy posiadają jednak pewną technologię, która mogłaby stać się podstawą nowej generacji broni masowego rażenia.

3) Interstellar – 2014 r., reż. Christopher Nolan, postępujące zmiany klimatyczne powodują, że ludzkość jest skazana na powolne wyginięcie. Naukowcy desperacko poszukują w kosmosie innego miejsca do życia, podróż w kosmos wydaje się być jedyną deską ratunku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz